piątek, 29 marca 2013

Święta...


Ania je uwielbia. Ja... niekoniecznie. Zgodnie z tradycją spędzimy je u moich rodziców. Mam kilka dni wolnego, które zamierzam poświęcić swojej córce. Mój wyjazd trochę się na niej odbił. Tęskniła i płakała w nocy. Pewnie bała się, że już nie wrócę... Nie mołbym jej zostawić, za nic. Jest całym moim życiem. Zawsze będzie. Kiedy nad ranem wskakuje do mojego łóżka, przytula się i mówi "Kocham Cię Tatusiu!" czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Wyjazd służbowy był całkiem udany. Odżyłem i przypomniałem sobie, że nadal jestem młodym facetem, któremu należy się coś od życia. Umówiliśmy się. Ja i Alicja. Zaprosiłem ją na kolację. Ucieszyłem się, kiedy się zgodziła. Tylko, dlaczego mam wyrzuty sumienia?

poniedziałek, 25 marca 2013

Niektórzy mogliby chcieć wyjechać, żeby uciec od domu na kilka dni. Ja za Anią już tęsknię. Wcale nie podobała mi się koncepcja wyjazdu, właściwie mogłem zająć się w tym czasie Anią i projektami. Ale przyjechałem, na początku pracowania na zasadzie zleceń kontakty są potrzebne. Zameldowałem się w hotelu i ruszyłem zanieść swoje rzeczy do pokoju, a przy hotelowej windzie spotkałem… nikogo innego, a Alicje. Nie widzieliśmy się… 8, może 9 lat. Należeliśmy do tej samej paczki, wyjeżdżaliśmy na wspólne wypady weekendowe, piliśmy po egzaminach, do których często razem wkuwaliśmy. Alicja po pewnym czasie wyjechała na studia za granicę. Pod jakim byliśmy wrażeniem, że udało jej się coś takiego załatwić. Wróciła do Polski trzy miesiące temu i mieszka w sąsiednim do mojego mieście. Jest polskim reprezentantem znanej w branży firmy międzynarodowej. Miło było powspominać, pogadać o kumplach, nawet jeżeli brzmi to jak babskie ploty. Alicja zasugerowała, że mógłbym spróbować uzyskiwać zlecenia i od jej firmy, ale jest to na razie luźny pomysł. Oto, jak zaskakująco dobre mogą być skutki czegoś, na co naprawdę nie miało się ochoty. Dawno nie miałem okazji tak po prostu pogadać z kimś przy drinku.

czwartek, 21 marca 2013

Weekend is coming!

Niedługo piąteczek długo wyczekiwany przez wszystkich, tymczasem szef wysyła mnie na szkolenie do Kołobrzegu. Nie bardzo mi się chce, kiedy pomyślę o kilkugodzinnym siedzeniu w ławce, przypominają mi się studia i szkoła - a miałem iść z kumplem pograć w siatkówkę! Muszę zawieźć Anię do babci. W najbliższych miesiącach czeka mnie jeszcze kilka takich wyjazdów. Nie uśmiecha mi się to. Będę wdzięczny za podesłanie jakichś sposobów na umilenie sobie służbowych wyjazdów!

niedziela, 17 marca 2013

Świat jest znowu trochę normalniejszy, bo dziś rano Ania obudziła się po wreszcie przespanej nocy z uśmiechem na twarzy i pustym brzuszkiem. "Tata, co będzie dziś na obiadek? Tylko nie znowu makaron!" powiedziała przy śniadaniu. No właśnie.
Większość rzeczy w domu umiem robić. Zawsze sam prasowałem, zmywałem i sprzątałem. Ostatnio opanowałem mycie okien, czyli wyższą szkołę jazdy. Ale gotowanie jest nadal sztuką nie do pokonania. Owszem, jestem w stanie wprowadzić w życie przepisy, ale zdecydowana większość z nich jest nadmiernie wymyślna. Szukanie informacji na wielu blogach kulinarnych jest stratą czasu, bo autorzy zdają się zakładać, iż na gotowanie mamy cały dzień, a w szafce szereg składników i przypraw.
Na szczęście wczoraj przypadkiem natrafiłem na Proste Potrawy. Prosto, smacznie - większość przepisów chyba jest do opanowania. Na obiad zrobiłem łososia z ziemniakami i surówką. Polecam wszystkim, którzy też twierdzą, że "kardamon" czy "kolendra" brzmią jak nazwy egzotycznych miast, a nie przypraw. Będę wdzięczny za wszelkie proste przepisy lub linki do łatwych do przyrządzenia potraw w komentarzach. Niech Ania zatęskni za moim nieśmiertelnym makaronem.

sobota, 16 marca 2013

Ania nadal jest chora. Nie spała prawie całą noc. Budziła się z krzykiem i płakała wołając mamę. Domyślam się jak musi być jej ciężko. W końcu to właśnie na moim dziecku najbardziej odbiła się ta cała chora sytuacja. Jedna z najważniejszych osób w jej życiu nagle znika i zostawia ją z ojcem, którego dotychczas widywała głównie wieczorami i w weekendy. Staram się jak mogę. Robię wszystko, żeby czuła się kochaną i najważniejszą osobą w całym moim świecie. Ale praca pracą i też wymaga ode mnie pewnego zaangażowania. Żeby nie zaniedbywać córki, pracuję nocami i do południa, kiedy jest w przedszkolu. Problem pojawia się wtedy, gdy konieczne są spotkania z "grubszymi" klientami, które zazwyczaj odbywają się na oficjalnych kolacjach w porach wieczornych. 
Obiecałem sobie, że będę samodzielny, że sam poradzę sobie z wychowaniem Ani i codziennymi obowiązkami, ale jest coraz ciężej. Jak każdy rodzic, mam czasami dość. Dzisiaj chyba nadszedł ten dzień. Potrzebuję ciszy i spokoju, aby móc odreagować. 

środa, 13 marca 2013

Korzyści z systemu pracy zdalnej: możliwość skorzystania z doświadczenia specjalisty z innego miasta, ograniczenie kosztów związanych z utrzymaniem powierzchni biurowej, oszczędności na tworzeniu stanowiska dla pracownika. Dziękować powinniśmy firmom za takie przejawy ich egoizmu (choć podobno z takiego systemu korzysta tylko 10% polskich firm). Błogosławieństwo dla rodziców samotnie wychowujących dzieci.
Dziś dostałem telefon z przedszkola. Ania źle się czuła, od rana nie chciała nic zjeść. Akurat wychodziłem na spotkanie ze zleceniodawcą. Szczęśliwie dało się je przełożyć bez żadnych konsekwencji. Niestety zmiana zawodu wykonywanego nie usunęła wszystkich problemów. Nie jestem w stanie pracować zdalnie w 100%. Jeszcze nie raz pewnie będę musiał przeorganizowywać grafik na ostatnią chwilę.
Ania zostanie w domu do końca tygodnia, nie można ryzykować. Czeka nas kilka dni bez wychodzenia z domu. Niestety nie będę wstanie poświęcić jej całego czasu. Ja przy komputerze zarzucany materiałami, jej zostaną zabawki i bajki. Ważne, że cały czas będę miał ją na oku.

wtorek, 12 marca 2013

Kapusta

Byliśmy na zakupach w Tesco. Staliśmy przy ciastkach. Czytałem uważnie skład na opakowaniach - Ania jest uczulona na orzechy, więc muszę uważać, co jej daję do jedzenia. Kiedy już wybrałem odpowiednie opakowanie, Ania zniknęła. Spanikowałem. Zacząłem biegać pomiędzy regałami, krzyczeć, szukać. - nic z tego, przepadła. Zrezygnowany, odszedłem do informacji zgłosić zaginięcie własnego dziecka w supermarkecie, myśląc, że za chwilę odbiorą mi prawa rodzicielskie, skoro nie potrafię upilnować własnego dziecka. Kiedy byłem 5 m od punktu informacyjnego, wyłoniła się Ania... ze słoikiem kiszonej kapusty.

- Masz, tata - powiedziała. - Pani w przedszkolu powiedziała, że to zdrowe!


źródło: edytkagotuje.blogspot.com

niedziela, 10 marca 2013

Nie ukrywam, że jestem ostatnio wściekły na los. Pięścią mam ochotę uderzyć w ścianę, biurko, komputer. Media trąbią o liczbie samotnych ojców w Polsce - ja poza sobą nie znam żadnego. Koledzy ze szkoły i ze studiów dopiero zaczynają się żenić, zakładać rodziny. Znajomi z firmy, w której pracowałem tzw. „groźni biznesmeni” są przerażeni wizją ojcostwa, a po pracy wpadają do mamusi na zupę pomidorową.
Z jednej strony, zdenerwowałem się jeszcze bardziej. Dlaczego żyjemy w kraju, który nie jest w stanie wesprzeć mężczyzn wychowujących dzieci? Dlaczego zakładamy, że pomocy potrzebują tylko samotne matki??
Ale z drugiej strony, miałem ochotę dać sobie w mordę za narzekanie. Przynajmniej mogę Anię ubrać i nakarmić…

piątek, 8 marca 2013

Poznaliśmy się dziesięć lat temu. Szczenięca miłość, która z czasem przerodziła się w coś poważniejszego. Ślub, dziecko i przeprowadzka do dużego miasta. Dostałem pracę w jednej z dużych korporacji. Starałem się zapewnić rodzinie wszystko, co potrzebne. Ale coś za coś. W pracy spędzałem całe dnie i widocznie nie dostrzegałem problemu. Pewnego dnia odeszła, zabierając wszystkie pieniądze i zostawiając nas samych...