niedziela, 10 marca 2013

Nie ukrywam, że jestem ostatnio wściekły na los. Pięścią mam ochotę uderzyć w ścianę, biurko, komputer. Media trąbią o liczbie samotnych ojców w Polsce - ja poza sobą nie znam żadnego. Koledzy ze szkoły i ze studiów dopiero zaczynają się żenić, zakładać rodziny. Znajomi z firmy, w której pracowałem tzw. „groźni biznesmeni” są przerażeni wizją ojcostwa, a po pracy wpadają do mamusi na zupę pomidorową.
Z jednej strony, zdenerwowałem się jeszcze bardziej. Dlaczego żyjemy w kraju, który nie jest w stanie wesprzeć mężczyzn wychowujących dzieci? Dlaczego zakładamy, że pomocy potrzebują tylko samotne matki??
Ale z drugiej strony, miałem ochotę dać sobie w mordę za narzekanie. Przynajmniej mogę Anię ubrać i nakarmić…

4 komentarze:

  1. To akurat nic zaskakującego, pełno jest przypadków kuriozalnych wyroków sądów w takich sprawach. Jeszcze świeża sprawa:
    http://wyborcza.pl/1,76842,13517396,Dzieci_wyrwane_spod_tablicy_do_domu_dziecka.html
    Wielce zastanawiający jest poziom kompetencji pracowników socjalnych i tych pseudopsychologów. To na podstawie ich pracy sąd podejmował decyzję. Łatwość wysyłania dzieci do domu dziecka jest przerażająca. Ciekawe czy ma to jakiś związek z tym że dzieci rodzi się coraz mniej a domy dziecka trzeba jakoś zapełnić (w końcu to zarobek).
    I tak powinien się Pan cieszyć że matka nie interesuje się dziećmi, w innym przypadku miałby Pan marne szanse w sądzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Panie, racje ma Pan: ważne jest to, żeby mieć co do gara włożyć. Trzeba myśleć ekonomicznie. Zachęcam do rozglądania się za dyskontami wszelkiej maści, wtedy życie jakoś się kula.

    Henio

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety taki właśnie jest nasz kraj... Pełen niedorzeczności i stereotypowego myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chcę narzekać na kraj, w którym się urodziłem, wychowałem i żyję. Za granicą też nie zawsze jest kolorowo. Cieszę się, że moja była żona nie rości sobie praw do Ani, ale martwi mnie fakt, że mała nie ma i prawdopodobnie nie będzie mieć kontaktu z własną matką. Mam świadomość tego, że nie zastąpię jej matki i wiem, jak może się to odbić na psychice dziecka. Niemniej postaram się być najlepszym ojcem.

    OdpowiedzUsuń