sobota, 16 marca 2013

Ania nadal jest chora. Nie spała prawie całą noc. Budziła się z krzykiem i płakała wołając mamę. Domyślam się jak musi być jej ciężko. W końcu to właśnie na moim dziecku najbardziej odbiła się ta cała chora sytuacja. Jedna z najważniejszych osób w jej życiu nagle znika i zostawia ją z ojcem, którego dotychczas widywała głównie wieczorami i w weekendy. Staram się jak mogę. Robię wszystko, żeby czuła się kochaną i najważniejszą osobą w całym moim świecie. Ale praca pracą i też wymaga ode mnie pewnego zaangażowania. Żeby nie zaniedbywać córki, pracuję nocami i do południa, kiedy jest w przedszkolu. Problem pojawia się wtedy, gdy konieczne są spotkania z "grubszymi" klientami, które zazwyczaj odbywają się na oficjalnych kolacjach w porach wieczornych. 
Obiecałem sobie, że będę samodzielny, że sam poradzę sobie z wychowaniem Ani i codziennymi obowiązkami, ale jest coraz ciężej. Jak każdy rodzic, mam czasami dość. Dzisiaj chyba nadszedł ten dzień. Potrzebuję ciszy i spokoju, aby móc odreagować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz